Bardzo doby film. Poruszający, daje do myślenia. Ciekawe, jak każdy z nas zachowałby się w
podobnej sytuacji. Na początku zaraz po obejrzeniu, byłbym za ratowaniem swojego dziecka,
nawet kosztem innego, ale potem, gdy emocje opadły, to właściwie już nie jestem taki pewien...
Nie wiem, czy umiałbym potem żyć z wyrzutami sumienia.
Nie daje do myślenia. To samo co w The Box powtórzone i okrojone w bardziej dramatycznej konwencji z marnym zakonczeniem przewidywalnym od samego początku.
Może to dlatego, że ja jestem wrażliwy, potrafię być empatyczny i wczuć się w rolę innych, więc ten film dał mi do myślenia. Każdy człowiek jest inny. Jeden lubi chleb, drugi bułki, to normalne.
Mi też film dał do myślenia, i kiedy lekarz zapytaj głównego bohatera, czy ratować życie chłopca, czy jego córki to krzyczałam w myślach "ratuj córkę", ale zaraz po tym gdy zobaczyłam tą dziewczynkę w trumnie, zrozumiałam, że główny bohater postąpił dobrze... są pewne granice.
Zakończenie było dla mnie wielkim szokiem. Jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ myślałam, że jednak ojciec przełamie się i poświęci tego chłopca. Cieszę się jednak, że chłopiec przeżył. Nieważne, czy to chłopiec ze slumsów czy mający kochającą rodzinę - to nadal jest człowiek i nie można zabijać jednej osoby aby ocalić drugą. Co innego, gdyby główny bohater nie wiedział, że on został celowo przejechany - wtedy wybrałby swoją córkę bez wątpienia. Ale ten chłopiec został potrącony na jego oczach, parę sekund wcześniej podawał mu dłoń i nagle tak miał pozwolić na jego niewinną śmierć?
W ogóle na mnie największe wrażenie chyba zrobiły te dzieci ulicy, które musiały szybko dorosnąć i umieć zadbać o siebie. Choroba dziewczynki oczywiście była przykra, ale dla mnie bardziej naturalna. Na chorobę nie mamy wpływu, a na środowisko, w którym wychowują się dzieci tak.